Jeden mówi: będziesz szczęśliwa. Drugi...powtarza to samo.
Dwie różne drogi.
Dwie różne drogi.
Przeciągają na swoją stronę różnymi sposobami, różnymi obrazami, sytuacjami, ludźmi.
Chciałbyś stać z boku i z uśmiechem na ustach się temu przyglądać.
Stoisz w środku i znów...znów ze łzami w oczach nie wiesz, co robić.
Po raz kolejny powrócić z podkulonym ogonem?
Przyznać się do swojej beznadziejności?
Iść dalej, zrezygnować, nie dać się tym powiewom?
Wiem.